sitcom jednego chwytu, pod wyallenowanego mcluhana z Annie Hall: gadanina prosto do kamery, wychodzenie z planu w trakcie trwania sceny, tego typu meta-twisty..
jeden z moich ulubionych, kiedy garry wychodzi z domu, a widownia wchodzi w plan i urządza sobie małą impkę; albo odwrotnie, kiedy garry włazi w publikę coby się jej poradzić; albo kiedy garry cofa napisy końcowe, bo cośtam mu się jeszcze przypomniało; albo kiedy garry zapala światło za dekoracją, żeby poranek szybciej nastał; albo kiedy, za keatonem, przykrywa kamerę kurtką w celach cenzuralnych; albo kiedy garry ogląda w tv scenę, w której właśnie uczestniczy; albo kiedy garry, i tak dalej, i tak dalej..